Opisujesz po prostu poszczególne wątki na forum, jak sobie ludzie radzą w danych sytuacjach, nie zawsze dobrze, czasem bywa, że ocierają się o fanatyzm. Świadectwo jest tam, gdzie człowiek pokazuje, jak współpracuje z Bożą łaską, a po owocach widać, że precyzyjnie rozeznaje - gdzie ma włożyć własnego działania 100 procent
Ja juz jestem 5 lat po rozwodzie. Po bardzo brutalnym małżeństwie. Na chwile obecna sama wychowuje swojego syna który ma już 9 lat. Fakt żuciłam się w wir życia rozpoczęłam studia, pracuje, wychowuje…. Również miałam przelotne związki… Które mnie niestety co niektóre bardzo zraniły.
związek z facetem po rozwodzie -świeta z dziećmi w domu byłej żony. Przez Gość cierpliwa1968, Grudzień 5, 2012 w Rozwodnicy, "eks", wdowy/wdowcy. 1. 2.
Czytaj o tym, jak można poukładać sobie życie po rozwodzie, na przykład w książkach: „Sama mama. Jak przejść przez rozwód i żyć dalej” Joanny Szulc, „Rozwody i rozstania. Sprawdzony program odbudowy życia” Bruce’a Fishera czy „Jestem po rozwodzie i co dalej…” ks. Andrzeja Cieślika.
Może czasem to jest przejaw nadziei, że nastąpi jakaś przemiana, że coś się poprawi - może takie dawanie sobie szansy? Dla mnie to też kompletna bzdura, strata czasu, pieniędzy, nerwów. Bo jak ma się coś poprawić, to po rozwodzie też się poprawi i wtedy można się hucznie zejść z powrotem. Śr, 23-05-2012 Forum: Rozwód..i co
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd. Witam ! Jak się czyta takie roszczenia wobec byłych małżonków, to trzeba sobie zadać pytanie : A po co więc rozwód ?! To może wporwadźmy przepisy jak w krajach arabskich , ktore zezwalają na LEGALNE posiadanie wielu żonn .. warunek tylko jeden - aby je wszystkie utrzymać. Gdziej w akcie małżeńskim jest zapis, że to jest transakcja polegająca na tym, że jeden małożonek ma mieć utrzymanie dozgonne dzięki drugiemu ?!Ja uważam, że wiele małżeństw rozpada się właśnie dlatego, że jeden z partnerów, który przeważnie ma romans z "kimś" mówi sobie .... a teraz czas na rozwód, Wtedy się zaczyna udowadnianie, że ten drugi to winny, a ja załamny i nie mam za co żyć .. i frajer niech płaci !Sprawa jest jasna .. jeśli komuś się nie podoba wychowywanie dzieci i życie w rodzinie .. to niech idzie w swoją stronę, ale niech nie stara się żyć jak pasożyt nadal z czyjejś pracy i zaradności myślenia ! Ponoć w końcu w małżeństwie są równe prawa .. więc myślę , że co do finansów też i do zarabiania pieniędzy !Pozdrawaim .... czytelnik w trakcie rozodzenia się !
~Dario 50 Drogie panie, nie każdy facet jest winny rozpadu małżeństwa, co robiłyście by poprawić, uzdrowić Wasze relacje ? Rozumiem Waszą solidarność ale jestem mężczyzną, z żoną przeżyłem prawie 25 lat plus 4 lata chodzenia ze sobą. To ja złożyłem pozew i ja broniłem się w sądzie bo jest stereotyp, że zawsze winny jest ,, chłop ,, Prawie dwa lata miałem w domu ,, gestapowca ,, chorą z zazdrości, dwulicową modliszkę, która robiła wszystko by wpędzić mnie żywcem do grobu. Koleżanki zawsze zazdrościły jej męża, żartami chciały się zamieniać, to rodziło obsesje zazdrości. ZNISZCZYŁA miłość, małżeństwo, rodzinę, dom. Pewnie teraz żałuje ale jest za póżno. Nie każdy mężczyzna to facet bez serca, są też dobrzy, wyjątkowi, kochający i pomagający, odpowiedzialni i dbający o rodzinę. Pozdrawiam.
Odpowiedz w tym temacie Dodaj nowy temat Poprzednia 1 2 Dalej Strona 1 z 2 Rekomendowane odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Kocham byłą żonę, jesteśmy trzy miesiące po rozwodzie, chcę by wróciła. Ona nie chce się ze mną kontaktować, mówi, że ją to rani. Mówi byśmy się nie kontaktowali przynajmniej miesiąc, że na dzisiaj mnie nie kocha ale co będzie za pół roku czy rok to ona nie wie. Podjęcie jakichkolwiek rozmów o wspólnym życiu warunkuje tym bym korzystał z pomocy terapeuty. Ten warunek już spełniam. Ciągle powtarza, że układa sobie nowe życie. A ja usycham z tęsknoty. Byliśmy ze sobą 38 lat. Czy ktoś przeżywał coś podobnego? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość atariel Zgłoś odpowiedź Ja niestety nie , jestem za młoda , ale rozumiem twoje uczucie. Może pisz do niej listy ? Napisz wszystko co czujesz do niej , co myślisz , twoje przemyślenia, postanowienia . Daj jej czas jeśli chce miesiąc pobyć w samotności , trzeba uszanować , miesiąc nie jest długim okresem , w tedy możesz wysłać list , i pokazać jak bardzo ja kochasz i również tęsknisz. Nie wiem z jakiego powodu wzięliście rozwód , czy to było z Twojej winy czy też żony , dlatego narazię co mogę doradzić to , to co napisałam powyżej . Cierpliwości i trzymaj się ciepło Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Rozwód był bez orzekania o winie. Myślę, że w takim przypadku w ogóle nie można mówić o winie. Oboje chcieliśmy dobrze, każde z nas postępowało najlepiej jak potrafiło ale to nie wystarczyło. Listy piszę do Niej codziennie. Mam ich ponad czterdzieści. Nie mogę ich wysłać bo prosiła mnie, żebym tego nie robił. Ją to rani i boli a chce się jakoś pozbierać. Może kiedyś. Na razie prosiła o miesiąc bez kontaktu. To jest bardzo trudne dla mnie ale już minęło 9 dni. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź No dobrze a to,że jak piszesz "ciągle powtarza, że układa sobie nowe życie" nic Ci nie mówi,chociazby sugeruje,znaczy cos? Mimo wszystko doszlo do rozwodu miedzy wami i to sie stało. Ona (najwyrazniej) sie z tym faktem pogodzila skoro padają z jej ust takie słowa jak wyzej. Moze nie warto dawac sobie samemu nadzieji? Rozumiem,ze 38 lat to dlugi staż ale w zyciu róznie bywa i czasem trzeba sie pogodzic z losem choc nie jest łatwo. Moze jakas rozmowa i finalne ustalenie czy ona jeszcze cokolwiek czuje? Cytuj L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione L'amore esiste... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Gdyby była taka finalna rozmowa i definitywnie powiedziałaby mi spadaj gościu dalej chcę już całkiem sama, pewnie byłoby łatwiej. Na finalnej rozmowie powiedziała, że wprawdzie na dzisiaj powiedzieć, że mnie nie kocha ale może za pół roku albo za rok, kto to wie. A w ogóle jak by to miało praktycznie wyglądać gdybyśmy mieli być razem i warunkiem koniecznym jakiejkolwiek rozmowy o powrocie jest to abym skorzystał z pomocy terapeuty. Myślę, że to są pewne przesłanki do nadziei. Ona mnie kochała tylko jakoś tak się rozlazło. Mam nadzieję, że kocha mnie nadal tylko teraz trudno jej to wydobyć spod uraz i poranień. Zresztą sam nie wiem. Wiem, że kocham i chcę jej szczęścia. Nawet gdybym nie miał w nim udziału, chociaż bardzo tego pragnę. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Przede wszystkim, choć wiem, że to bardzo trudne musisz zaczynać oswajać się z myślą, że to już nigdy nie wróci i zaczynać sobie układać nowe zycie bez niego-tak jak on to robi. Ja rozstałam się po 9 latach i wiem co przezywasz-musisz się oswoić z tym wszystkim bo tak będzie Ci łatwiej. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Rozwód to poważna przepaść między Wami. W takim przypadku na pewno dałabym jej czas, a ona o niego prosi. Chce czasu, spokoju. Daj jej go, choćby pół roku. Nie narzucaj się, daj jej odsapnąć i poukładać myśli. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź kamina Przede wszystkim, choć wiem, że to bardzo trudne musisz zaczynać oswajać się z myślą, że to już nigdy nie wróci i zaczynać sobie układać nowe zycie bez niego-tak jak on to robi. Ja rozstałam się po 9 latach i wiem co przezywasz-musisz się oswoić z tym wszystkim bo tak będzie Ci łatwiej. A wcale nie muszę oswajać się z tą myślą. Mogę mięć nadzieję, kochać i czekać. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź kwiatuszek2 Rozwód to poważna przepaść między Wami. W takim przypadku na pewno dałabym jej czas, a ona o niego prosi. Chce czasu, spokoju. Daj jej go, choćby pół roku. Nie narzucaj się, daj jej odsapnąć i poukładać myśli. Tak właśnie zrobię. Dziękuję. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość do wikzar Zgłoś odpowiedź Nikt nie bierze rozwodu ot tak sobie,tym bardziej po życiu wszystko jest możliwe i powrót do siebie znajomni po 25 latach się rozstali on miał przez 5 lat inną kobietę ,obecnie są już razem i po drugim ślubie i jak widać można mieć nadzieję ale nie w każdym przypadku. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź ~do wikzar Nikt nie bierze rozwodu ot tak sobie,tym bardziej po życiu wszystko jest możliwe i powrót do siebie znajomni po 25 latach się rozstali on miał przez 5 lat inną kobietę ,obecnie są już razem i po drugim ślubie i jak widać można mieć nadzieję ale nie w każdym przypadku. Dziękuję za ten przykład. Ja już chyba tracę poczucie rzeczywistości. Nie mogę się sobie nadziwić dlaczego dopuściłem do tego rozwodu. Nie mogę się nadziwić mojemu obecnemu stanowi, który spadł na mnie jak grom z jasnego nieba i trwa. Pewnie coś jest ze mną niedobrze skoro takie mi się przytrafiają rzeczy, ale też może być to splot bardzo wielu różnych okoliczności. Siedzę w tym po uszy i nic nie rozumiem. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Kwiatuszku nie mam pojęcia dlaczego wzięliśmy rozwód. Standardowo: zanik pożycia, zanik więzi emocjonalnej, brak prowadzenia wspólnego gospodarstwa. Właściwie wszystko to nie za bardzo prawda. Może pożycie ustało od paru miesięcy bo nie była najlepsza atmosfera do miłości. Gospodarstwo było bardzo słabo oddzielne. Mieszkaliśmy razem, płaciłem za wszystko, może nie jadłem tego co żona sobie kupiła i ona też nie ruszała moich potraw. Ale już herbata, kawa, cukier, sól , proszek do prania i tak dalej były wspólne. A więź emocjonalna to tak ugasła, że płonę z miłości. Na rozprawie powiedziałem, że przyczyną rozwodu są niezaspokojone oczekiwania mojej żony. I poszło. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Reasumując pominęliście w Waszym małżeństwie jedną najważniejszą kwestię- rozmowę. Szczerą rozmowę na bieżąco. Wiesz mi się nie podoba to, a to, a czy Tobie wszystko pasuje? Chciałbym zmienić, to a to . Czuję, że to a tamto. No wiesz. Potem wychodzi na to, że się zastanawiamy- dlaczego? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Wydaje mi się ,że do końca nie piszesz prawdy,z całego podtekstu obrazu wyłania mu się facet z jakimś zaburzeniem osobowości /skoro wskazana psychoterapia/z którym żona męczyła się tyle lat...,widać ,że nie dogadywaliście się od dawna, przecież skoro tyle lat byliście ze sobą ,to na pewno samo wygaśnięcie miłości nie byłoby przyczyną do rozwodu,bo jak by dało się normalnie w nim funkcjonować,bylibyście razem, z Twojej strony to raczej jest uzależnienie emocjonalne ,nie masz też na kim się wyżywać,na dziwaka mi wyglądasz, /sorry ,jeśli się mylę,ale ja pisze to co myślę/, jesteście pewnie sześćdziesięciolatkami i Ty piszesz,że żona niby Cię teraz nie kocha...,może później,Ty wierzysz to co piszesz ,nie dziwiłabym się gdyby to pisał nastolatek... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Tak jesteśmy po sześćdziesiątce. Ale czy to znaczy, że nie można już kochać gorącym uczuciem, że trzeba być zrównoważonym i bez emocji. Nie rozumiem stwierdzeń Ty wierzysz w to co piszesz. Ja podaję to co mi żona powiedziała a nie co sobie wyobrażam. Powiedziała mi, że na dzień dzisiejszy mnie nie kocha, co będzie za pół roku tego nie wie. Nie piszę, że w to wierzę. Wierzę, że może wrócić ale tak samo dobrze wierzę, że może nie wrócić. Chodzi mi o to czy moja nadzieja na jej powrót jest choćby w najmniejszym stopniu uzasadniona czy nie. Nie widzę również powodów by twierdzić, że mam skłonności do wyżywania się na żonie i tego mi teraz brakuje. Chciałbym jej szczęścia i jeśli to będzie się wiązało z jej całkowitym odejściem to też to akceptuje. Czy jestem dziwakiem? Z tym się całkowicie zgadzam. Sam nie rozumiem swoich stanów emocjonalnych. Jeśli chodzi o zaburzenia osobowości to pewnie jakieś mam. Nie mówiąc o depresjach i euforiach mojej żony. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Witaj wikzar! Nie przeżywałam tego, co Ty aktualnie, bo jestem za młoda. Mogę się jedynie domyślać, co czujesz po 38 latach wspólnego życia z żoną, z którą wziąłeś rozwód trochę wbrew sobie - tak przynajmniej zinterpretowałam to na podstawie Twoich wiadomości. Nie wiem, kto bardziej zainicjował ten rozwód, ale domyślam się, że żona, chociaż rozwód był bez orzekania o winie. Czy jest nadzieja na to, że żona do Ciebie wróci? Nie wiem. Nie mam pojęcia. Ale myślę, że skoro prosi o czas dla siebie, o to, byś przez miesiąc się z nią nie kontaktował, to uszanuj jej prośbę, tym bardziej, że deklarujesz, że zależy Ci na jej szczęściu. Daj jej czas. Skoro pomaga Ci pisanie listów do niej, pisz. Może w ten sposób będzie łatwiej Ci przetrwać ten czas "oczekiwania". A potem poproś o tę "finalną" rozmowę, by wiedzieć, jak wygląda sytuacja. Może faktycznie Twoja była żona układa sobie życie na nowo i nie przewiduje dla Ciebie miejsca, a Ty jedynie karmisz się złudnymi nadziejami na powrót? Może lepiej zmierzyć się nawet z niewygodną dla siebie rzeczywistością? Pozdrawiam i życzę wszystkiego, co najlepsze! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź To widać obydwoje macie problemy emocjonalne,za mało mamy tu informacji ,żeby się odnieść do tego problemu..., gorące uczucie...powiadasz,w tym wieku ,po tylu latach może być wg mnie w związku w którym jest pielęgnowane przez całe życie ,w wielkim szacunku do partnera, ale w tym wieku nie jest najważniejsza przecież gorąca miłość ,tylko wzajemny szacunek,zrozumienie,dogadywanie się pod każdym względem, a tego u was chyba nie było..., bo co mi po miłości nawet w młodym wieku jak tkwię np. w toksycznym związku, dlatego ja Ciebie kompletnie nie rozumiem..., nie widzę też nadziei dla was na przyszłość,a wg mnie do tego, co powiedziała Ci żona ,nie powinieneś przywiązywać wagi, nie brała by rozwodu jakby widziała dla was jakąś nadzieję,ale to jest tylko moje zdanie. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Dziękuję wszystkim za wypowiedzi, to ułatwia złapać dystans do siebie i sytuacji. Wprawdzie dalej nie rozumiem co się wydarzyło w moim życiu ale spokojniej mogę oczekiwać na rozwój wypadków. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość unna Zgłoś odpowiedź Prawdopodobnie ułożyłeś sobie swoje życie, obok żony. Ona gotowała, sprzątała, ty przychodziłeś, zjadłeś, potem telewizor albo koledzy. Było ci wygodnie, miałeś tanią gosposię, a żonie zaczęło to przeszkadzać. Chciała jeszcze czuć smak życia, czuć się potrzebna, a ty jej tego nie dałeś. Jest dużo takich małżeństw gdzie żona opowiada że jest nieszczęśliwa, a mąż że świetnie im się układa. Wczoraj oglądałam film, gdzie była podobna sytuacja. Były rozwodnik powiedział - gdy żona powiedziała że odchodzi, to poszedłem z kolegami na piwo. Dziś kupiłbym kwiaty, pierścionek, zabrał na kolację i zrobił wszystko, by ona Często nie doceniamy tego, co mamy. Dopiero brak kogoś nam to uprzytamnia. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Tak niestety jest...,wręcz lekceważymy dobroć partnera, wniosek z tego ,że za dobrym nie warto być ,wszystko musi mieć umiar..., jeszcze co do tej gorącej miłości w tym wieku, to może miałeś na myśli seks= gorąca miłość!? Jeśli tak,to nie musi iść w parze:D Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość magda955 Zgłoś odpowiedź Twoja sprawa Wikzar jest mi bardzo bliska, tyle, że jestem kobietą, nie rozmawiam z mężem od roku, bo znalazłam w komórce miłosne smsy od takiej jednej; przeszłam w tym roku czarną dziurę; żyjemy pod jednym dachem, a ja wciąż łudzę się, że to była bzdura: nigdzie po pracy nie wychodzi, czas spędza przed telewizorem, ale milczy; raz tylko powiedział - kiedy odkryłam tego sms-a, żebym wzięła rozwód. Wiem jak cię boli, a ja nie miałam siły do pójścia do sądu. Chodzę do terapeutki, co bardzo mi pomaga przejść to wszystko. My niby razem, ale jednak osobno. Teraz myślę często o rozstaniu, chociaż zrobię to, kiedy będę na 101% pewna, że już nie chcę tu być i patrzeć na niego. Nie myślę o innym mężczyźnie, bo też przeżyłam już wiele lat w tym związku. Nigdy nie było różowo, ale też nie było rozmów, więzi na "bij zabij - jestem z tobą"... a niby połączyła nas bardzo wielka miłość. Ja poświęciłam mu wiele lat życia, kiedy pił... dużo by mówić...dzisiaj jestem nadal atrakcyjna i z pozoru wesoła, jak dawniej; w środku niestety zgorzkniała i zrezygnowana... Nie wiem, co można radzić takim ludziom jak my, pewnie spokoju i cierpliwości... a może to tylko nasze ego zostało zranione, a my nie umiemy kochać? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Magda ,w takiej sytuacji ,myślę ,nie da się odbudować więzi i nie ma sensu tkwić w takim układzie, powinnaś to przeciąć ,wziąć rozwód i zacząć nowe życie ,nie czekać jak żona wigzara do 60-tki... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość przeczytałam Zgłoś odpowiedź Magda955 nie wiesz, a ja wiem. Prawdziwej i szczerej miłości, co do której nie będzie nigdy wątpliwości. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość magda955 Zgłoś odpowiedź och, czy jest prawdziwa miłość ? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Poprzednia 1 2 Dalej Strona 1 z 2 Statystyki użytkowników 39233 Użytkowników 1556 Najwięcej online Najnowszy użytkownik zolo444 Rejestracja 4 godziny temu Kto jest online? 0 użytkowników, 0 anonimowych, 844 gości (Zobacz pełną listę) Brak zarejestrowanych użytkowników online Najnowsze Najpopularniejsze Najczęściej czytane Chmura tagów
Rozwód zbliżona do trzęsienia ziemi lub tsunami, tak hałaśliwa i niszczycielscy jego konsekwencje dla wszystkich jego uczestników. Ciężko przeżywają dzieci, rodzice, przyjaciele i po prostu bliscy tych, którzy zdecydowali się zerwać swoje małżeństwo. Co się dzieje w duszach bohaterów tego wydarzenia, pozostaje się tylko domyślać. Ale, sądząc, rozwód pozostawia tam czasem dożywotnio krwawiące rany. Jak żyć po rozwodzie? Jak nie wpaść w depresję, nie przełamać swój los i znaleźć siły do tego, aby znów w pełni istnieć w tym świecie?Jak żyć po rozwodzie?Jeden chiński mędrzec kilka wieków temu wypowiedział zdanie, które i dziś bardziej niż odpowiednie. Jej Sens w tym, że nie daj Bóg człowiekowi żyć w dobie przemian. Rozwód – to jest bardzo ambitny, wpływający na absolutnie wszystko głębinowe i powierzchniowe warstwy życia człowieka zmiana. A, jak wiadomo, zmiany – to stres. Po prostu w niektórych przypadkach, że jest dobry, a w innych (takich jak rozwód) – zły. Przecież po rozwodzie następuje utrata nie tylko partnera (nie ma znaczenia, ukochanego lub нелюбимого, nadal jest stosowany ciężko), ale i całego trybu życia. Razem z mężem lub żoną człowiek traci ugruntowane w tradycji, zwyczajów i obyczajów, które zostały utworzone za czas wspólnego życia. Dają poczucie stabilności i bezpieczeństwa, dawały poczucie trwałego fundamentu pod nogami. I to w nie najlepszy dzień to wszystko znika, porzuciło człowieka w kompletny chaos niepewności i rozpaczy. W tej sytuacji prawie u wszystkich pojawia się pytanie: «Jak żyć?» Po rozwodzie życie jest, po prostu będzie inny, ale nie znaczy, że zły. Jednak zrobić ją lepiej zrobić tylko samemu człowiekowi, пережившему mają dzieci, młode rodziny w obecnych warunkachWe wszystkich czasach dzieci rodziły się stale i bez szczególną uwagę do tej kwestii rodziców. W tym nie było po prostu potrzeby. Ale coś się wyraźnie zmieniło się w dzisiejszym stanie rzeczy. Co było przyczyną tego, że pytanie o to, jak mają dzieci,...Jak poderwać dziewczynę. Porady od kobiecej twarzyW dzisiejszym świecie dość często kobieta musi wziąć na siebie męskie obowiązki. I stopniowo tego rodzaju podstawienie początek przenikać nawet do relacji między płciami. Młodzi ludzie często zachowują się bardzo skromnie i nie wahała się nawet poroz...Jak żyć po rozwodzie: pomoc psychologicznaNiektórzy ludzie wpadają w taką rozpacz i depresję, że czasami nie mogą poradzić sobie ze swoim problemem. W takich przypadkach eksperci zaleca się, aby szukać profesjonalnej pomocy. Trzeba się kierować nie do mamom, przyjaciółkom, siostrom i braciom, a do wykwalifikowanych psychologów, którzy naprawdę mogą pomóc. Oczywiście, ich usługi wymagają nakładów finansowych, ale przedłużające się depresja, jak bomba zegarowa i w przyszłości może mieć negatywny wpływ na zdrowie w ogóle. Dobry fachowiec pomoże poradzić sobie z emocjonalnym dyskomfortem, skieruje i podpowie, jak podnieść swoją samoocenę, która u wielu mocno spada po rozwodzie. Kiedy ponownie odzyskają utracone poczucie własnej wartości, to można wrócić do normalnego, satysfakcjonującego etapNasze życie składa się z różnych okresów, etapów i nieskończonego doświadczenia, które otrzymujemy razem z nimi. Rozwód – to nowy etap, raz na której można zejść w dół lub w górę. Stronę płeć żeńska początkowo trudniej go przeżyć z powodu swojej emocjonalności, wrażliwości i ciśnienia różnych stereotypów, przyjętych w społeczeństwie. Jak żyć kobiecie po rozwodzie? To rozwiązuje tylko ona sama, ale, oczywiście, każdy chce jak najszybciej przejść ten trudny etap, aby wszystko co złe zostało za nami. Do tego trzeba nie zamykali się w sobie, żyć intensywny i pełnią życia. Znajdź sobie hobby, zanurzyć się z głową w pracy, poświęcaj zbyt wiele czasu dzieciom (zwłaszcza, jeśli są małe), zajmijcie się tańcem, naucz się grać na instrumencie, вышивайте, zwiąż ó rób wszystko, aby uciec od bolesnych myśli. A jak żyć po rozwodzie mężczyźnie? Oni są zawsze w lepszej pozycji. Ale im też nie jest łatwo w takiej sytuacji, i ratować się można tak samo, jak i kobietom ó żyć żywe i bogate życie, która z pewnością przyniesie spotkanie z nowym towarzyszem!
Ryszard1967 Moja historia może wydać się dziwna, ale jakiejś rady potrzebuję. Jestem już dojrzałym facetem ok. 50. Jestem rozwiedziony od prawie 8 lat. O rozwód wystąpiłem ja, dlatego, ze nie mogłem z żoną wytrzymać. Przez cały okres trwania małżeństwa wszczynała awantury, ubliżała, wykańczała mnie psychicznie. Po rozwodzie zostaliśmy przyjaciółmi. dzieci obecnie są dorosłe. Z byłą żoną widuję się regularnie po dwa razy w tygodniu, chodzimy na piwo, spędzamy miło czas. Trwa to od czasu rozwodu. Nie znalazłem nikogo po rozwodzie, dopiero dwa lata temu pojawiła się w moim życiu przyjaciółka (nie jest moją partnerką). O przyjaciółce ex żoną nic nie wie, bałem się po prostu, że nasze kontakty uległy by pogorszeniu, gdyby się dowiedziała. Rozważam od dłuższego czasu związek z przyjaciółką, czujemy do siebie coś więcej niż tylko sympatię, świetnie się dogadujemy, mnóstwo czasu razem spędzamy- czuję się przy niej szczęśliwy. Tylko ostatnio wystąpił problem, gdyż moja była żona wspomniała, że bardzo chciałaby, byśmy znów się zeszli i zaczęli wszystko od nowa. Faktem jest, że od rozwodu nie poniża mnie już, czasem jakieś drobne sprzeczki wywoła, fochami rzuca, ale nie jest to ubliżanie i poniżanie mnie, a zwykłe babskie obrażanie się. Do prawdy, nie wiem, co teraz zrobić? Z jednej strony mam ochotę dać byłej szansę, być może się zmieniła i pod jednym dachem nie urzadzi mi już piekła jak przed laty? A z drugiej strony mam teraz przyjaciółkę, z którą nie mam koszmarnych wspomnień, która jest "do rany przyłóż", dba o mnie i bardzo chciałaby być ze mną. Teraz nie wiem, co zrobić, gdyby nie te ostatnie słowa mojej ex, to bez wahania już dziś byłbym ze swoją przyjaciółką, która jest dla mnie bardzo ważna, którą uczuciem darzę. Ale też żal mi byłej żony, a jeśli jej zmiana jest trwała, to ja znów mógłbym mieć rodzinę, tym razem normalną rodzinę, a nie awanturniczą. Boję się tylko tego, że jeśli do niej wrócę, jej teraz drobne fochy przerodzą się w tamto wykańczanie psychiczne, awantury i poniżenie, a ja stracę możliwość bycia z przyjaciółką, która ma odmienny od mojej ex charakter i jest dla mnie bardzo dobra. Doradźcie- czy wybrać przyjaciółkę, czy dać szansę swojej byłej żonie, bo całkiem się pogubiłem w tym wszystkim i sam nie potrafię już racjonalnie tego ocenić
jak żyć po rozwodzie forum